Przejdź do głównej treści

Widok zawartości stron Widok zawartości stron

Wybory 2024

Nawigacja okruszkowa Nawigacja okruszkowa

Widok zawartości stron Widok zawartości stron

marzec 2021

20210321
Poprzedni tydzień
Następny tydzień

Kiedy odchodzi wielki poeta ...
Adam Zagajewski (1945-2021)

Data: 21.03.2021
Kiedy odchodzi wielki poeta ... <br/>Adam Zagajewski (1945-2021)

Naprawdę nic się nie zmienia
w zwyczajnym świetle dziennym,
kiedy odchodzi wielki poeta.
W koronach starych wiązów
wciąż się namiętnie spierają
szare wróble i wytworne szpaki.

Kiedy odchodzi wielki poeta
miasto nie zatrzymuje się wcale, metro
i tramwaje wciąż szukają nowoczesnego Graala.
W bibliotece piękna dziewczyna
na próżno rozgląda się za wierszem, który
powiedziałby jej prawdę o wszystkim.

W południe rozlega się ten sam co zawsze zgiełk,
w nocy panuje ciche skupienie,
wśród gwiazd – wieczny niepokój.
Wkrótce otworzą się dyskoteki,
otworzy się obojętność –
mimo że właśnie umarł wielki poeta.

Gdy jednak będziemy się żegnali na długo
lub na zawsze z kimś, kogo kochamy,
poczujemy nagle, że brak nam słów
i że teraz my sami musimy mówić,
że już nas nikt nie wyręczy
- ponieważ odszedł wielki poeta.

                (Adam Zagajewski, Odchodzi wielki poeta)

21 marca odszedł od nas Adam Zagajewski, odszedł poeta, eseista, wykładowca, Doctor honoris causa naszego uniwersytetu. Swój pierwszy wiersz (Muzyka) opublikował w „Życiu literackim” w 1967 roku, pierwszy tom poetycki (Komunikat) w roku 1972. Z tego tomu pochodzi słynne zdanie, które w przestrzeni publicznej upominało się o godność poezji: „powiedz prawdę do tego służysz”. Dwa lata później, wspólnie z Julianem Kornhauserem, wydał pokoleniowy manifest Świat nie przedstawiony. Tym razem przyszło upomnieć się o „rzeczywistość”, o prawo do przedstawiania świata bez kłamstwa, bez obłudy i bez wymuszonego przez „izmy” czy systemy sztafażu. Na szczęście, powie poeta po latach, była to książka namiętna, a między jej linijkami „kryło się pragnienie zmiany, zmiany literatury i świata”. Jeżeli z czasem się oddalił od swoich młodzieńczych poglądów, pozostał wierny żarliwości, tej żarliwości, która poprzedza ironię i „jest jak płomienny śpiew świata, na który odpowiadamy naszym własnym niedoskonałym śpiewem” (Obrona żarliwości). Żarliwość nie musi się wyrażać w gwałtownych manifestach, to przede wszystkim niestrudzone, uważne poszukiwanie sensu, na przekór estetycznym modom i kaprysom Historii. Ostatnia książka poetycka Adama Zagajewskiego nosi tytuł Prawdziwe życie. Są w niej dwa wiersze na pożegnanie przyjaciela, amerykańskiego poety Charlesa Kennetha Williamsa. To jedna z jego wielu przyjaźni, jedno z wielu pożegnań. Można powiedzieć, że „prawdziwe życie” to żegnanie, to oswajanie tajemnicy czasu, to też otwarcie się na dar przemijającego piękna, które zostawia w nas trwały ślad. „Przyjaźń jest nieśmiertelna i nie potrzebuje wielu słów” – mówi poeta. Sztukę przyjaźni autor Pragnienia opanował doskonale, tak jak sztukę powściągliwości, maskującą jego litość i czułość dla „okaleczonego świata”.  
     Adam Zagajewski urodził się we Lwowie, dzieciństwo i wczesną młodość spędził w Gliwicach, ukończył filozofię i psychologię na Uniwersytecie Jagiellońskim. Mieszkał w Paryżu i w Houston, wykładał na amerykańskich uczelniach, by powrócić w 2002 roku do Krakowa. Należał do światowej elity twórców uznanych, nagradzanych i czytanych. Otrzymał wiele ważnych nagród i odznaczeń, między innymi: Międzynarodową Nagrodę Literacką Neustadt (2004), Chińską Nagrodę Literacką Zhongkun, zwaną chińskim Noblem (2013), Nagrodę Heinricha Manna (2015), Nagrodę im. Jeana Amery’ego za eseje (2016), Griffin Prize za całokształt twórczości (2016) i Nagrodę Księżnej Asturii w dziedzinie Literatury (2017). Opublikował dwanaście tomów wierszy, dziesięć książek eseistycznych i trzy powieści. Jego twórczość była tłumaczona na wszystkie najważniejsze języki literatury światowej. W latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych był jedną z czołowych postaci demokratycznej opozycji, natomiast w ostatnich dekadach – jednym z filarów życia obywatelskiego.
A jednak mieliśmy szczęście spotykać go niemal na co dzień – w księgarniach, na koncertach, w murach uniwersytetu. Kto chciał, mógł go zobaczyć podczas jego codziennych spacerów – na Plantach albo na Błoniach, w okolicach św. Katarzyny. Uważny obserwator, czekał na wiatr poezji, aby nie brakło nam słów, kiedy będziemy się żegnali – na długo lub na zawsze.  

Prof. dr hab. Joanna Zach